10 stycznia 2004 roku godzina 14:00. Miejsce spotkania – plac naprzeciwko budynku A-3 obok studium WF-u. Pojazd, którym mamy dojechać do pensjonatu "Baśka" w Krynicy Górskiej jest to autobus marki Autosan wypełniony laureatami sesji kół naukowych pionu górniczego oraz opiekunami poszczególnych kółek naukowych.
Wyjazd ok. godziny 14:15 po sprawdzeniu obecności przez organizatora Panią Profesor Barbarę Jabłońską-Firek (pełnomocnik rektora ds. Kół Naukowych Pionu Górniczego).
Po długiej podróży, o godzinie 17:30 dojechaliśmy do miejsca przeznaczenia. Słońce już zaszło, ale nasz dzień dopiero się zaczynał. Szybko zabraliśmy bagaże z autobusu i pokonując przeciwności natury dotarliśmy do naszej "Baśki". Potem odbiór kluczyków do pokoi (nasz pokój miał numer 205), krótka konferencja, wyprawa integracyjna w miasto i zdobycie Węgierskiej Korony! A tam piwo, piweczko, orkiestra i dobra zabawa. Tak nam minął pierwszy dzień, tj. sobota.
Następnego dnia 11 stycznie 2004 roku – rano, bo już o 9:00 pobudka bo rozpoczyna się gwóźdź programu, czyli wygłaszanie referatów przez laureatów. Tak więc z ciężkimi głowami i małymi oczkami zjawiliśmy się w sali konferencyjnej uroczyście ubrani. Nasz (znaczy się z KNG) laureat Karol Kwiatek także zaszczycił owo spotkanie swoją obecnością wygłaszając referat o przydatności swojego aparatu cyfrowego w fotogrametrii. 13:00 – przerwa na obiad. Jak się okazało, "Baśka" nie tylko jest cieplutka i bardzo przytulna, ale także świetnie karmi! Po prostu do rany przyłóż. Po obiedzie chwila na relaks i jak najbardziej wskazany odpoczynek bo o 16:00 KULIG! Na którym atrakcje rodem z Janosika. Kulig był wspaniałą przygodą. Trasa biegła przez lasy Krynicy i inne bardzo ciekawe miejsca. Koniki ślicznie przyodziane, my przykryci skórami i wio do lasu! Po drodze krótki postój na grzańca i dalsza jazda z pochodniami. Miejscem docelowym było pięknie położone miejsce z ogniskiem, a tam kiełbaski, bigos, muzyka, tańce, śpiew i jakże pożądana w tak mroźny wieczór – herbatka po góralsku. Wszystkim oczy błyszczą z wrażenia i radości. IMPREZA na całego! Kurtki, szale, płaszcze, czapki – wszystko ląduje na ławki (choć mróz był ponad 10-cio stopniowy) no i ukłony dla DJ-a który puszczał nam złote przeboje. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy…nie inaczej było i tym razem. Wszyscy zapakowali się na sanie i powrót do "Baśki". Tam mała reorganizacja i dalej zdobywać (zdobytą już) Węgierską Koronę i nie tylko.
Następnego dnia (12 stycznia 2004 roku) rano, czyli w poniedziałek mamy umówiony wyjazd na narty wiec nie zdążywszy się obrócić nawet na drugi bok poderwaliśmy się z łóżek, szybkie śniadanko i pakujemy się ze sprzętem do czekającego już pod "Baśką" busika, który ma nas zawieźć na Słotwiny – przepiękny kompleks w Krynicy. Bus podwozi nas pod sam stok a tam białe szaleństwo. My, tzn Andrzej i Romek idziemy wraz z innymi uczestnikami na ostatni stok, który przypomina nam imprezę z zeszłej nocy. Ludzi było w sam raz a stok jak zawsze doskonale przygotowany. Na stoku niezliczone zabawy uwiecznione na zdjęciach. Niestety czas biegnie nieubłaganie nadchodzi godzina odjazdu. Pożegnaliśmy więc "Baśkę" która głęboko zapadła nam w sercu. I już koniec – widać mury AGH, autobus zatrzymuje się w punkcie wyjścia, zabieramy graty i tylko łezka kręci się w oku.
BYŁO SUPER!!!
Andrzej Rojek