W dniach 9-11 kwietnia odbył się kolejny wyjazd na osuwisko w Kłodnem koło Limanowej. W piątej już sesji pomiarowej udział wzięli ponownie: dr inż. Paweł Ćwiąkała jako opiekun projektu, Monika Daroch, Witold Niewiem, Łukasz Motyl, Artur Guzy i Agnieszka Grabowska oraz po raz pierwszy: Karolina Mamczarz, Ewa Trzebuniak, Łukasz Wandzich i Marcin Zań.
W czwartek 9.04. odbył się wywiad terenowy. Część ekipy przyjechała wcześniej, aby zorientować się w terenie, odnaleźć i oznakować punkty. Kłodne i góra Klenie przywitały nas piękną, wiosenną pogodą i zapierającymi dech w piersiach widokami. Wspinając się na część szczytową Klenia można bowiem obserwować piękną górską panoramę, której częścią są odległe, majestatyczne Tatry. Nastrój więc nam sprzyjał i obejście całej sieci punktów zajęło nam mniej czasu niż bywało zwykle. Odnotowaliśmy utratę dwóch punktów, w tym bazy 902 (kto, jakim sposobem i w jakim celu wyjął metrową metalową rurkę z ziemi – na te pytania nikt z nas nie umiał udzielić sensownej odpowiedzi…), a jednego nie udało nam się odszukać. Po południu dojechała jednak reszta zespołu, która w miejscu bazy zastabilizowała nową rurkę i znalazła punkt, który przeoczyliśmy na początku. Wieczorem mogliśmy więc dobrze odpocząć przed następnym, znacznie bardziej wymagającym dniem.
Wczesnym ranem w piątek 10.04. udaliśmy się już na pomiar. Pogoda była jeszcze piękniejsza niż dzień wcześniej, było cieplej i mniej wiało, ale też słońce przypiekło bezlitośnie niejedną twarz. Szybko zamiast zimowych czapek na naszych głowach zagościły lekkie turbany. Pomiary rozpoczęliśmy od statyki GPS. Do dyspozycji mieliśmy pięć odbiorników, w tym dwa z antenami choke ring. Jeden z nich umieściliśmy na bazie, która została naszą stacją permanentną. Reszta odbiorników była przenoszona z punktu na punkt w obrębie całej sieci i wykonywała około 45-minutowe sesje (na punktach obrotowych realizowana była sesja podwójna). W trakcie ich trwania każdy na swój sposób zabijał czas: niektórzy drzemali, inni rozmawiali z miejscowymi, jeszcze inni skrupulatnie zapisywali zmieniające się wartości parametru GDOP.
Przyjemną, przeprowadzaną w lekko sennej atmosferze statykę zakończyliśmy o godzinie 15 i rozpoczęliśmy szybki pomiar tachimetrem Leica MS 50. Teraz trzeba było znacznie sprawniej przechodzić z miejsca na miejsce i w jak najkrótszym czasie ustawiać statywy z reflektorami. Wysoka temperatura, stromy stok Klenia i niewczesna już pora przyczyniły się do tego, że byliśmy trochę zmęczeni i nie wszystko szło zgodnie z planem. Aby zdążyć z zakończeniem pomiaru na ciągu w dolnej części góry, musieliśmy przedłużyć prace terenowe do godziny 20. Dzięki temu jednak część z nas była świadkiem pięknego zachodu słońca. A na kolację czekały na nas zupki chińskie, które na tę chwilę doskonale zastąpiły wykwintny obiad. Mimo zmęczenia, które znać było po całej ekipie bez wyjątku, rozmowy trwały do północy.
Wyczerpujący piątek nie przeszkodził nam rozpocząć soboty równie wcześnie (choć wstać było trudniej). Piękne niebo i śpiew ptaków za oknem aż zachęcały do wdrapania się na nowo po stoku Klenia. Jeżeli to możliwe, było jeszcze cieplej i przyjemniej niż dzień i dwa dni wcześniej. A zostały nam pomiary na punktach w jego górnej części. Nikt nie wie, jak to się stało i co było tego powodem, ale współpraca ułożyła się nam tego dnia wprost znakomicie i około godziny 11 robiliśmy już zdjęcia pożegnalne. Trzeba przyznać, że Kłodne tradycyjnie zaserwowało nam idealne warunki pogodowe – tym razem było to jednak tuż po mroźnych i śnieżnych Świętach Wielkanocnych, więc wszyscy byliśmy naprawdę mile zaskoczeni. Tym trudniej było się z tą okolicą rozstać. Aż ciężko sobie wyobrazić, że ta góra może być tak groźna i z dnia na dzień pozbawić swoich mieszkańców dachu nad głową…
Teraz czeka nas więc opracowanie danych pomiarowych i analiza wyników. Mamy nadzieję, że ewentualne niebezpieczeństwo powtórzenia się sytuacji z roku 2010 będzie się dało odpowiednio wcześniej zaobserwować w naszych badaniach. Bo będąc tam, widząc te górskie widoki, słysząc dźwięki przyrody – trudno się dziwić ludziom, którzy nie chcą opuścić tego miejsca!
Ewa Trzebuniak